Czytając książkę "Fotografia bez tajemnic" Bryana Peterson dowiedziałam się, że moje nagminne przeglądanie zdjęć po ich zrobieniu i wyrzucaniu tych najgorszych z karty pamięci ma swoją profesjonalną nazwę "chimping" ( z ang. chimp - szympans). Plotka mówi, że taka forma edycji zdjęć narodziła się podczas meczu. W czasie przerw pewien profesjonalny fotograf sportowy przeglądał zrobione przez siebie zdjęcia i kasował najgorsze ujęcia a najlepsze zostawiał. Podobno fotograf oglądając pozostawione zdjęcia, wydawał z siebie radosne okrzyki przypominające głos podekscytowanego szympansa. Do takich okrzyków jeszcze mi daleko :)
Mnie się też jeszcze nie udało wydać z siebie okrzyku na widok dobrze zrobionego własnego zdjęcie :). To nie jest łatwe. Podoba mi się Twoje ostatnie zdjęcie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeszcze przyjdzie czas na nasze okrzyki :D dziękuję, pozdrawiam
UsuńWitaj-fantastyczny ten Twój blog-zostaję i rozgoszczę się.Ciebie zapraszam do Dobrych Czasów.Pozdrawiam serdecznie Jola
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam. Zaglądam do Ciebie :)
Usuńmna tez zawladnal "chimping" :)
OdpowiedzUsuńChiudzino! Oddawaj mi swoje szczupłe nogi :P
OdpowiedzUsuń